W poprzednim poście w kwestii zastosowania cyny w pracowni złotniczej wspomnieliśmy o lutowaniu. Faktycznie technika ta jest w złotnictwie praktycznie niezbędna. Na czym polega lutowanie?
W książce „Złotnictwo i probiernictwo” dr. Franciszka Zastawniaka napisano na ten temat tak:
„Łączenie z sobą dwóch kawałków metalu za pomocą trzeciego stopionego metalu nazywa się lutowaniem. Aby uzyskać trwałe złączenie metali, ten trzeci metal musi w miejscu lutowania stopić się z poprzednimi. Lut stanowi zazwyczaj pewien stop metali; można jednak również przeprowadzić lutowanie czystym metalem, np. żelazo lutować miedzią. metale, które nie dają się z sobą stopić, np. żelazo i srebro, nie mogą służyć dla siebie jako luty„.
Dobry lut musi odznaczać się konkretnymi cechami. Między innymi musi mieć niższą temperaturę topnienia niż metale, które ma ze sobą łączyć, musi rozpuszczać w sobie łączone metale oraz rzecz jasna powinien mieć taką samą barwę jak łączone metale i być ciągliwy i odporny na złamanie.
W zależności od rodzaju wykorzystywanego lutu rozróżnia się dwa rodzaje lutowania: twarde (używa się lutu o wysokiej temp. topnienia) oraz miękkie (wykorzystuje się lut o możliwie najniższej temp. topnienia). Inne techniki łączenia metali wykorzystywane przez jubilerów to zgrzewanie oraz spawanie. W procesie lutowania niezbędna też jest lutówka – czyści ona lutowane powierzchnie oraz chroni je przed dostępem powietrze. Wyróżnia się lutówki stałe oraz płynne, ale o tym napiszę, w którymś z przyszłych postów.